poniedziałek, 25 lipca 2016

Studia warte świeczki?

Moi Kochani! 

Ostatnio wyjątkowo dużo czasu zajmuje mi temat studiów i ich zasadności. Rozmawialiśmy sobie z mężem o tym czy warto czy nie warto i czy na miejscu naszych rodziców też byśmy tak naciskali na studiowanie. I wiecie co? Mimo tego, jakie teraz mam o tym zdanie, nie umiałabym z łatwością podjąć takiej decyzji na miejscu moich rodziców.

Patrzymy sobie na znajomych i dochodzimy do wniosku, że... studia są ważne, ale jako dodatek. Dlatego jestem fanką studiów zaocznych (chociaż sama studiowałam dziennie sic!)! Ludzie studiujący weekendowo nie tylko zdobywają doświadczenie zawodowe, ale też mogą dopasować studia bezpośrednio do wykonywanego zawodu, co zapewnia im szybszy awans.

Pamiętam, jak zapisałam się na fakultet weekendowy. Cholera... poza moją koleżanką, byłam chyba najmniej zorientowaną osobą. Dlaczego? Bo wszyscy, którzy tam byli, to ludzie, którzy dopasowali sobie ten fakultet do wykonywanej przez siebie pracy. Nie byli więc laikami chcącymi "odbębnić" ilość fakultetów do zrealizowania podczas roku akademickiego. 
Co więcej, studiowanie zaocznie zapewnia nakierowanie na cel, a nie chęć zasmakowania "studenckiego życia".

Tym oto sposobem, mój mąż po 5 latach studiów na Politechnice, pracuje jako redaktor portalu pewnej gazety, zarabiając średnią krajową, a ja po 5 latach psychologii pracuję w przedszkolu jako pedagog specjalny, zarabiając nieco ponad 2tys. Fajnie? Biednie...
A co z moim kolegą, który ma 30 lat i dopiero zaczął studia? No cóż, założył firmę, w której były lepsze i gorsze momenty, ale był sam sobie szefem, a zarobki oscylowały w granicach 4tys. 

Nie twierdzę, że należy olać studia, ale uważam, że lepiej uderzać w rozpoczęcie pracy i równoległe studiowanie zaocznie. Tym bardziej, że wymaga się od ludzi młodości i doświadczenia. A jak mam być młoda, wykształcona i doświadczona? To się wyklucza.

Osobiście bardzo żałuję, że nie zaczęłam pracy, a studiów zaocznie. Mój mąż z kolei ma żal do rodziców, że tak naciskali na to, żeby studiował, ale wydaje mi się to żalem nieuzasadnionym, bo oni radzili mu na podstawie swojego doświadczenia. Może za te 20 lat okaże się, że osoba bez wyższego wykształcenia nie może wiele osiągnąć, bo nikt go nigdzie nie weźmie? Nie wolno wykluczyć i takiej opcji ;)

Nathalie




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz